Odcinek PIĘĆDZIESIĄTY podcastu Ortopedia  – Moja Pasja!

Urazy mięśni

Czy to na siłowni, na boisku, na weselu czy przy próbie podbiegnięcia do autobusu możesz poczuć nagły ból niespodziewanie napiętego mięśnia. Wydaje Ci się, że to skurcz… – ale czy na pewno? 

✔️ Rozciągnięcie nic nie pomaga?

✔️ Masz ograniczoną siłę lub wcale nie da się poruszyć stawem w tej okolicy?

✔️ Widzisz ewidentną deformację czy to na udzie, ramieniu czy łydce? 

✔️ Po kilkunastu godzinach pojawia się podbiegnięcie krwawe na skórze?

⛔️Prawdopodobnie w bardziej lub mniej groźny sposób URWAŁEŚ MIĘSIEŃ. 

▶️ W jakich sytuacjach możesz uszkodzić mięsień?

▶️ Uszkodziłeś mięsień, czy zerwałeś ścięgno? 

▶️ Jak diagnozować takie uszkodzenia? 

▶️ Czy mięśnie uszkadzają się w charakterystyczny sposób? 

▶️ Jak to leczyć?

▶️ Czy trzeba operować :0 ?

▶️ Jak szybko wrócisz do aktywności? 

Linki:

Ortopedia Moja Pasja  – podcast w formie audio i wideo

Podcast udostępniam na wszelakich aplikacjach podcastowych typu iTunes (i wszystich które korzystają z katalogu iTunes) oraz Spotify, Google Podcast, Stitcher, iHeart Radio, Android

Oglądając wideo  zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka, dzięki temu otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.

A jeśli wolisz czytać to śmiało przewijaj w dół lub pobierz tekst w wersji PDF

Transkrypcja

Również w wersji  PDF

Czy można uszkodzić sobie mięsień?

W pierwszej chwili odpowiedź wydaje się oczywista.

„No pewnie, że można”. I teraz pewnie już niektórzy myślą, że zaraz powiem, że nie można. Ale nie. Odpowiedź jest dobra. Mięsień można sobie uszkodzić. Tyle tylko, że w większości przypadków, jak ktoś mówi, że uszkodził mięsień, to okazuje się, że coś sobie uszkodził, ale to wcale nie był mięsień. I co teraz? No teraz to wszystko muszę wyjaśnić. Zrobię to zaraz po intro.

Witam Cię bardzo serdecznie w okrąglutkim piędziesiątym odcinku podcastu Ortopedia Moja Pasja. Ja nazywam się Michał Drwięga, jestem ortopedą, a w podcaście omawiam problemy ortopedyczne, pokazuje jak pracuję, czym kieruję się proponując konkretny sposób leczenia oraz jakie są jego alternatywy i możliwe powikłania. Jeśli interesujesz się ortopedią, szukasz rozwiązania swojego problemu po urazie lub uczysz się ortopedii – koniecznie wysłuchaj tej audycji!

Piędziesiąty. No proszę. Szczerze mówiąc, kiedy stawiałem swoje pierwsze kroki podcastowe, to ta liczba wydawała się nieosiągalna. W wielu wpisach znanych podcasterów czytałem, że zazwyczaj ludzie wypalają się przy szóstym, ósmym nagraniu. I nie powiem, że nie miałem chwili słabości, a jak dodatkowo otwarcie nowej Kliniki ograniczyło mi czas, to po częstotliwości moich nagrań widać, że nie jest łatwo. Ale ciągle z tyłu głowy mam potrzebę kontynuacji tego projektu i mam nadzieję, że niebawem znów będę mógł sobie pozwolić na chwilę refleksji, tym razem przy setnym odcinku. No, wystarczy tego gadania i do tematu.

Mięśnie.

To w końcu o co chodzi z tym ich uszkadzaniem? Powiem od razu, żeby już nie było wątpliwości. To co nazywamy potocznie mięśniem, w istocie składa się w uproszczeniu mówiąc, z części kurczliwej zbudowanej z tkanki mięśniowej oraz ze ścięgien za pomocą których mięsień przyczepia się do kości. Mamy więc coś, co nazwiemy jednostką mięśniowo-ścięgnistą. I choć budowa anatomiczna jest dalece bardziej skomplikowana, to dla naszych potrzeb pozostanę na tym poziomie abstrakcji.

No i teraz, sytuacja pierwsza

jeżeli ktoś dozna urazu bezpośredniego, czyli np. zostaje czymś uderzony, to może dojść do uszkodzenia części kurczliwej mięśnia. Uszkadza się wtedy taka właściwa część mięśnia, prosto mówiąc to czerwone. Takie uszkodzenie, w zależności od siły uderzenia i powierzchni uderzającej może być bardziej lub mniej poważne, uszkadza się mniej lub więcej włókien mięśniowych. Przy bardziej poważnych uszkodzeniach, pojawia się masywny krwiak, a to dlatego, że mięśnie są bardzo dobrze ukrwione, więc ich uraz powoduje również rozerwanie sporej wielkości naczyń. Raczej rzadko dochodzi do całkowitego przerwania ciągłości mięśnia. Takie pewnie prędzej jeśli w mięsień uderza wąski przedmiot, np. kij w sportach walki, brzeg sztachety na weselu, a tak bardziej realnie to może narta jak kogoś porządnie skotłuje na stoku?.

Diagnostyka takiego urazu to – UWAGA ! – głównie badanie USG. Śmieje się, bo kto słucha moich tu wynurzeń, to pewnie kojarzy mnie ze słabym zwolennikiem tego badania. Ale wcale tak nie jest. Każde badanie ma swoje zastosowanie.

Taki mięsień będzie mocno spuchnięty, zobaczymy krwiaka, możemy ocenić, jaka część brzuśca mięśnia została rozerwana.  Ponieważ najczęściej przynajmniej część włókien jest zachowana, pacjent nadal może napiąć mięsień i poruszyć odpowiednią częścią ciała.

Oprócz USG mamy oczywiście możliwość wykonania jeszcze badania rezonansem magnetycznym, po które to badanie ja osobiście często sięgam, szczególnie w przypadkach wątpliwych lub kiedy diagnozujemy problem po dłuższym okresie czasu od urazu.

Do diagnostyki uszkodzeń mięśni wykorzystujemy USG i Rezonans Magnetyczny

Niezależnie od tego jaki mięsień zostanie w taki sposób uszkodzony, objawy i postępowanie będzie podobne.

Zbierający się krwiak tworzący zbiornik, można we wczesnej fazie opróżnić wykonując punkcję. Po kilku dniach krwiak wykrzepia, zyskując konsystencję galaretowatą i usunąć to przez igłę jest trudno. W takim okresie, jeśli krwiak jest masywny, usunięcie możliwe jest tylko na drodze operacyjnej. Po paru dniach krwiak może zhemolizować, czyli rozpuścić się i wtedy znów mamy szansę na ewakuację lub zacznie włóknieć i powstanie większa lub mniejsza blizna, która będzie bardziej lub mniej przeszkadzać.

Krwiak można „spunktować” = opróżnić igłą zanim nie wykrzepi

Na tym etapie najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie: Czy i jaka część włókien mięśniowych została przerwana?  Innymi słowy, czy krwiak tylko rozwarstwia od siebie włókna o zachowanej ciągłości, czy może część włókien ma ciągłość przerwaną i krwiak znajduje się pomiędzy kikutami takich włókien?  Jak łatwo się domyślić, ta pierwsza sytuacja jest bardziej korzystna. Krwiak ewakuujemy, sam się wchłania lub powstaje większa lub mniejsza blizna, pacjent może od samego początku porządnie się rehabilitować i leczenie rokuje znakomicie. Gorzej jeśli jednak włókna mięśnia ciągłości nie mają. W takiej sytuacji oceniamy jaki odsetek włókien został rozerwany. I tu już dalej nie ma jasnych wytycznych, ale przyjmujemy ogólnie, że jeśli uszkodzenie dotyczy więcej niż 30% przekroju mięśnia to zaczynamy zastanawiać się nad leczeniem operacyjnym. Taka operacja polega wtedy na usunięciu krwiaka z pomiędzy kikutów mięśnia i na ich zeszyciu koniec do końca. Nie jest to łatwe, bo w tkance mięśniowej szwy nie kotwiczą się dobrze, ale da się.

Przerwane włókna mięśnia należałoby zeszyć

Po urazie brzuśca mięśnia, postępowanie rehabilitacyjne jest bardzo ważne. Widziałem kiedyś taką pracę, która oceniała wyniki gojenia mięśnia w zależności od sposobu postępowania i wychodziło, że najlepiej goi się mięsień zeszyty i rehabilitowany, gorzej taki który nie został zeszyty ale podjęto wczesną terapię, a najgorzej ten unieruchamiany.

Początek rehabilitacji nie będzie intensywny. Działamy przeciwobrzękowo, wykonujemy ruchy bierne w bezpiecznym zakresie, a jeśli operator jest pewny swoich szwów to i o czynne ruchy możemy się pokusić. Poza fizjoterapią okolica jest zabezpieczona jakąś formą łuski lub ortezy. Sam brzusiec goi się dosyć szybko. Po 3 tygodniach unieruchomienie przestaje nam być potrzebne, jednak upewniamy się, że pacjent nie będzie wykonywał jeszcze ruchów z oporem, które stopniowo wprowadziłbym raczej po 6 tygodniach. Oczywiście to nie wszystko co możemy robić na fizjoterapii, ale na resztę zostawiam fizjoterapeutom.

Sytuacja pierwsza omówiona, to w takim razie czas na scenariusz uszkodzenia nr 2.

Nagłe przyśpieszenie, nagły start czyli nagłe silne napięcie mięśnia, który niespodziewanie pociąga za swoje nie bardzo napięte ścięgno. Przykład? Co powiesz na nagły start do piłki? Żeby to zrobić noga zakroczna nagle napina swój mięsień trójgłowy czyli  dwie głowy brzuchatego i płaszczkowaty i trach! Coś się urywa. Najczęściej dochodzi wtedy do zerwania na przebiegu ścięgna, czyli zrywa się tym razem to białe. W omawianym przypadku jak się domyślasz chodzi oczywiście o zerwanie ścięgna Achillesa, które pomimo że jest największym i najgrubszym ścięgnem naszego ciała, to nader często potrafi się zerwać.

Przy nagłym napięciu mięśnia, zrywa się ścięgno

Zanim przejdę dalej muszę jeszcze wspomnieć o pewnej alternatywie dla całkowitego zerwania Achillesa. Ponieważ jak już wiesz Achilles wieńczy tak naprawdę 3 różne mięśnie, trzy różne brzuśce, to może się tak zdarzyć, że zerwaniu ulegną tylko włókna od jednej z nich. A no właśnie. Słyszałeś kiedyś o „łydce tenisisty”? To właśnie zerwanie włókien od jednej głowy mięśnia trójgłowego, a mianowicie głowy przyśrodkowej. I co prawda czasem, ktoś by mógł powiedzieć, że to przecież uszkodzenie tego „czerwonego”, czyli brzuśca, ale zapewniam cię, że nie. Zrywa się ścięgno. Co prawda nie na tej samej wysokości co w przypadku zerwania całkowitego Achillesa, tylko sporo wyżej, dokładnie w miejscu gdzie „czerwone” się kończy. Kiedy dokładnie oglądamy takie uszkodzenie w trakcie operacji i zajrzymy od spodu na brzusiec, to znajdziemy wyłącznie zerwane włókna ścięgna, które w tym miejscu jest bardzo cienkie ale za to szerokie.  Kto w tej chwili widzi mnie na Youtubie, to tu w rogu widzi taką zerwaną całkowicie głowę przyśrodkową i jej ścięgno. U dorosłego mężczyzny szerokość ścięgna głowy przyśrodkowej to pewnie ze trzy centymetry.

Zerwane ścięgno najczęściej kwalifikujemy pierwotnie do zeszycia. Praktyka jest taka: Każdy mięsień ma swoje spoczynkowe napięcie. To znaczy, że nawet jeśli sami nie napinamy mięśnia, to on sam z niewielką siłą pociąga za ścięgno. Kiedy ścięgno przerwiemy, brzusiec pociąga za kikut i odsuwa go od drugiego. Tak więc, jeśli dochodzi do całkowitego zerwania ścięgna, raczej marne szanse są na prawidłowe wygojenie. Co prawda po unieruchomieniu pomiędzy kikutami wytworzy się zazwyczaj blizna, tylko że takie ścięgno będzie finalnie za długie i wyjściowo brzusiec będzie obkurczony, więc nie wygeneruje maksymalnej siły skurczu, które wedle prawideł biomechaniki zależy od wyjściowego jego rozciągnięcia.

Całkowicie zerwane ścięgno, wygoi się w wydłużeniu

Ścięgno głowy przyśrodkowej mięśnia brzuchatego nie musi zerwać się całkowicie. Często dochodzi do zerwań częściowych. W takiej sytuacji zaczynamy się zastanawiać nad wskazaniami do operacji. Całkowite nie budzą wątpliwości ( hmmm..  no czy na pewno?) a częściowe? Nie do końca znam źródło tej informacji, ale w pracy ze sportowcami przyjmowaliśmy zawsze granicę 30 % szerokości ścięgna. Jeśli więc zerwane było więcej niż 30% szerokości ścięgna danej głowy mięśnia, to pacjent  był kwalifikowany do operacji

Aby zeszyć ścięgno zakłada się na zerwane końce wytrzymałe szwy, odpowiednio blokuje się je na jednym kikucie i potem przeprowadza je do drugiego kikuta i tam również w specjalny sposób blokuje. Ważne jest, aby nasze szwy sięgnęły części makroskopowo zdrowego ścięgna, takiego, które nie jest rozwłóknione i w którym szwy będą się dobrze trzymały. Zbyt brzeżne zakotwiczenie szwów może spowodować ich zsunięcie się i nic z naszego szycia nie będzie. Zazwyczaj, nawet w przypadku tak dużego ścięgna jak Achilles, wystarczają dwa lub trzy bardzo wytrzymałe szwy. Preferujemy szwy niewchłanialne grubości dwa lub cienkie taśmy. Podobnie przy szyciu szerokiego ścięgna brzuśca, również  zakładamy dwa szwy za ścięgno, tak od spodu brzuśca i potem kotwiczymy je w zasadzie już w Achillesie.

Achillesa można zeszyć klasycznie lub przezskórnie?

W przypadku szycia całkowitego zerwania ścięgna Achillesa istnieje technika szycia przezskórnego. W takim wypadku, aby zeszyć ścięgno nie przecinamy skóry na kilkunastu centymetrach, tylko wykonujemy 8 małych dziurek po bokach i w odpowiedni sposób przekładamy szwy, zbliżając finalnie kikuty do siebie. Różne są opinie na temat tego sposobu. Jedni twierdzą, że ostatecznie nie ma różnicy jak się zeszyje, a inni udowadniają, że w ten sposób nie odtwarzamy prawidłowo ciągłości ścięgna i odpowiedniej rotacji jego włókien. Mnie osobiście ciągle nie przekonuje metoda przezskórna i zawsze szyję Achillesa z tradycyjnego cięcia.

Jak postępujemy po zeszyciu ścięgna? W tym przypadku nasze postępowanie jest troszkę ostrożniejsze, ponieważ ścięgno nie ma tak dobrego unaczynienia jak mięsień i przebudowuje się zdecydowanie wolniej. Moi pacjenci standardowo pozostają bez obciążania, w łusce gipsowej zdejmowanej do ćwiczeń przez sześć tygodni, a potem przez kolejne sześć używają specjalnego buta zwanego „Walkerem”. W tym bucie początkowo pod piętą znajduje się kilka wkładek, sprawiających, że pacjent chodzi niejako na obcasie. W raz z upływem czasu wkładki po kolei wyciągamy i pacjent zmniejsza ustawienie podeszwowe w stawie skokowym. To główne wytyczne. Po resztę znów odsyłam do fizjoterapeutów. Szczególnie polecam pewną monografię, którą popełniły moje koleżanki fizjoterapeutki, opisując dokładnie krok po kroku postępowanie po szyciu ścięgna Achillesa. Na stronie tego odcinka pod adresem www.drmick.pl/050 jak pięćdziesiąty odcinek podcastu znajdziesz link do tej książki.

Trzeci sposób na uszkodzenie „mięśnia” – oderwanie ścięgna od kości

Jest jeszcze trzeci sposób na uszkodzenie mięśnia.

Mianowicie, można sobie całkowicie oderwać ścięgno od jego przyczepu na kości. Jest kilka mięśni, dla których jest to charakterystyczny sposób uszkadzania się. Jest to na przykład ścięgno mięśnia piersiowego, którego problem omawiałem pod koniec pierwszej fali pandemii w odcinku dwudziestym siódmym.  Na kończynie górnej mamy jeszcze przyczep dystalny bicepsa, który odrywa się od guzowatości kości promieniowej. Schodząc niżej od guza kulszowego oderwie się ścięgno wspólne zginaczy, czyli bicepsa i półbłoniastego, przywodziciel od gałęzi kości łonowej,  mięsień czworogłowy od rzepki no i sam Achiilles może oderwać się od guza kości piętowej. Swoją drogą ciekawe, że mięsień trójgłowy może uszkodzić się w każdy możliwy sposób.

Wyciskanie na ławeczce = zerwanie piersiowego

Martwy ciąg = zerwanie bicepsa

Jak dochodzi do oderwania ścięgna od kości?  W tych przypadku pacjenci zazwyczaj relacjonują że podnosili coś lub dźwigali, mięsień był już bardzo mocno napięty i nagle coś strzeliło. Co więcej, często dany mięsień, szczególnie  w obrębie kończyny górnej zrywa się w czasie konkretnej czynności. Na przykład,  chyba nie słyszałem o innym mechanizmie urazu mięśnia piersiowego jak wyciskanie na ławeczce.  Z kolei dystalny biceps zrywa się często w trakcie martwego ciągu, przy czym zazwyczaj nie wytrzyma mięsień kończyny która trzyma sztangę w odwróceniu przedramienia.

2-3 dni po urazie przyczepu mięśnia, na skórze zazwyczaj pojawia się spore podbiegnięcie krwawe, czyli potoczny krwiak, czy zasinienie. Takie podbiegnięcie na skórze, to prawie zawsze, niezależnie od przyczyny wróży coś poważnego.

Oderwanie ścięgna od kości powoduje takie same jego cofnięcie wynikające z obkurczenia mięśnia, jakie omawiałem przy uszkodzeniu ścięgna na jego przebiegu. Co ciekawe, o ile wielu dyskutuje, czy przerwane ścięgno należy operować, bo niby zrośnie się w unieruchomieniu, wygoi, powstanie blizna, to już przy oderwaniu ścięgna od kości niewielu dyskutuje. Zazwyczaj spotkamy się z opinią, że ścięgno należy doszyć. Chociaż jak teraz myślę, to nie mam pewności. W przypadku mięśnia piersiowego nie będzie takiej zdecydowanej decyzji, zginaczy również. Ale to pewnie wynika z tabu i braku doświadczenia w leczeniu tych mięśni, niż świadomych decyzji.

Przyczep mięśnia operujemy, jeśli mięsień będzie jeszcze potrzebny

Oderwanie ścięgna od kości powoduje, że ten mięsień już nigdy prawidłowo pracował nie będzie, więc jeśli jest szansa, że dana osoba będzie potrzebowała tego mięśnia, to należy go doszyć na miejsce. Czy ktoś może nie potrzebować mięśnia? Tak, myślę tu o osobach starszych, dla których sama operacja może być większą traumą niż nieposiadanie danego mięśnia. I znowu, nie oznacza to, że u starszych osób (cokolwiek to znaczy) mięśni nie naprawiamy. Bo co jeśli odrywa się ścięgno mięśnia czworogłowego. Ten mięsień jest niezbędny do chodzenia, więc spełnia się tu warunek, że dana osoba potrzebuje mięśnia i naprawiamy.

Decyzję o takim czy innym sposobie leczenia, często pomaga nam podjąć badanie rezonansem magnetycznym, gdzie często nawet pacjent jest w stanie zobaczyć brak ciągłości swojego ścięgna, wielki krwiak i obrzęk.

Sposobów na doszycie mięśnia do kości jest wiele. Dużo zależy od preferencji samego chirurga. Ja na przykład używam dwóch sposobów.

Jeśli doszywam ścięgno do kości gdzie jest ona formą „rurki” to używam „endobuttonów”. W tej metodzie zakładamy zapętlone szwy ciągnące na koniec ścięgna, a w miejscu gdzie chcemy je zamocować delikatnie zeszlifujemy kość i wiercimy otworek przez jedną ściankę kości. Przez endobutton przekładamy założone wcześniej szwy, endobuton przez dziurkę wprowadzamy do wnętrza kości, a ten tam po obróceniu, blokuje się. Następnie ciągnąc za nici dosuwamy ścięgno do kości a wystające nici przeszywamy przez ścięgno, wiążemy i mamy gotowe mocowanie. Tak na przykład można zamocować ścięgno mięśnia piersiowego, przy czym z racji dużej szerokości ścięgna takie endobuttony zakładam trzy.

Na podobnej zasadzie można zamocować ścięgno dystalne bicepsa, chociaż tutaj jest tendencja, aby w miejscu przyczepu przewiercić pierwszą warstwę korową na tyle szeroko, aby całe ścięgno wciągnąć do wnętrza kości, a mocowanie endobuttonem zrobić na drugiej korówce.

Mocowanie: Endobuttony, kotwice, przezkostnie

Drugą opcją mocowania jest użycie specjalnych kotwic, które najczęściej stosuje się do mocowania ścięgien mięśni stożka rotatorów w barku. Kotwica to drobny implant, który możemy wkręcić w kość, a z niego wystaje jedna lub dwie nici. Charakterystyczne jest to, że w większości takich kotwic nitka przesuwa się wewnątrz implantu na poprzeczce, czyli finalnie jeśli mówimy, że kotwica ma jedną nić, to w rzeczywistości wystają z niej dwa końce jednej nici. I analogicznie. Jeśli kotwica ma dwie nici, to wystają z niej 4 końce.

Sama kotwica może być wykonana z metalu, najczęściej jakiejś formy tytanu, może być zrobiona z materiału podobnego do plastiku lub cała może być wykonana z nici. Mówimy wtedy o kotwicach all-suture. W takiej sytuacji po nawierceniu małej dziurki w kości i wprowadzeniu tam „nitkowej kotwicy” , jej brzegi zwijają się przy próbie pociągnięcia i blokują, nie pozwalając kotwicy wysunąć się. Reszta działa tak samo.

W przypadku takich mięśni jak zginacze uda, przywodziciele czy trójgłowy łydki, po usunięciu resztek tkanek z miejsca przyczepu, wprowadzam kilka kotwic, jeden koniec nici przeszywam przez ścięgno, następnie pociągam za drugi koniec nici, która została przeszyta przez ścięgno i dociągam w ten sposób ścięgno do kości. Utrzymując napięcie przeszywam drugi koniec przez ścięgno i finalnie więżę obie nitki ze sobą.

Na koniec pewnie powinienem wspomnieć o jeszcze jednym sposobie doszywania ścięgna do kości. Jest to tak zwane szycie przezkostne. Czyli znowu odświeżamy brzeg kostny, potem wiercimy kilka małych dziurek na wylot przez kość, zakładamy szwy na koniec ścięgna, nici wciągamy do odpowiednich dziurek i odpowiednie pary wiążemy po drugiej stronie kości dociągając  w ten sposób ścięgno na miejsce.

Ograniczenia w funkcjonowaniu po doszywaniu ścięgna do kości będą podobne jak w przypadku szycia samego ścięgna. Przez pierwsze sześć tygodni staramy się ograniczyć do zera napinanie takiego mięśnia, a przez kolejne sześć stopniowo zwiększać obciążenia, wprowadzając ruchy czynne bez oporu.  Po 12 tygodniach wprowadzamy ćwiczenia z oporem, ale pełna aktywność sportowa to nie szybciej niż 6 do 9 miesięcy. Jeśli ktoś spyta o źródło tych informacji, to raczej trudno mi będzie wskazać konkretną. Przeglądając literaturę, opinie są bardzo rozbieżne i nie ma w tej sprawie konsensusu. Wiele opracowań pozwala na szybszy powrót do aktywności w przypadku mniejszych mięśni i wolniejszy w przypadku większych. Zawsze jest to jednak rozpiętość od 6 do nawet 12 miesięcy.

Powrót do pełnej aktywności po urazie ścięgna może trwać nawet ROK

Przez cały okres rekonwalescencji konieczna jest bliska współpraca z fizjoterapeutą, dbającym nie tylko o gojony mięsień, ale również o całą resztę naszego ciała, które w tym okresie będzie w naturalny sposób kompensowało wyłączenie z aktywności danej okolicy ciała. O fizjoterapii warto byłoby powiedzieć więcej i jeszcze do tego wspomnieć o profilaktyce tych urazów, więc pewnie niebawem spróbuję zaprosić do rozmowy fizjoterapeutę, żeby przepytać go dogłębnie w tym temacie.

To tyle co na dzisiaj przygotowałem. Chciałbym, aby przesłaniem tego odcinka było to, że uszkodzenia mięśnia, czy jego ścięgna, to uraz jak każdy inny. Wymaga odpowiedniej diagnostyki i prawidłowego leczenia, w celu odzyskania optymalnej sprawności. Jak ktoś słyszy od doktora po badaniu klinicznym, że co prawda pewnie urwał się mięsień, ale sam wygoi i że „mięśni to się nie operuje”, to najlepiej byłoby uzyskać jeszcze co najmniej drugą opinię.

Dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie tego odcinka, już dziś zapraszam na kolejne i jak zwykle życzę Ci fantastycznych aktywności sportowych, no i oczywiście aby Twoje mięśnie to wytrzymały. Do usłyszenia.

Michał Drwięga - ZnanyLekarz.pl